Piękna legenda Siuksów mówi:
W czasach bardzo dawnych kiedy dopiero raczkowaliśmy w pra świecie.
Stwórca uznał, iż należy ukryć coś przed ludźmi, dopóki nie będą gotowi, by to zobaczyć. Stwórca zebrał wszystkie zwierzęta i zasięgnął ich rady.
“Chcę ukryć coś wyjątkowego przed ludźmi, dopóki dopóty nie będą na to gotowi, jest to świadomość, że mogą tworzyć własną rzeczywistość.” I to od nich zależy jak świat wygląda.
Orzeł powiedział: “Daj mi ten skarb. Zabiorę go na najwyższą górę i tam go zatrzymam. “
Stwórca odpowiedział: “Pewnego dnia ludzie pokonają najwyższą górę i znajdą nasz skarb.”
Łosoś powiedział: “Daj mi go zatem. Zabiorę go na w najgłębszy ocean i tam go zatrzymam. “
Stwórca odpowiedział: “Pewnego dnia ludzie odkryją najgłębsze głębiny oceanu i znajdą to.”
Bizon się odezwał powiedział: “Daj mi proszę ich skarb. Pochowam go w sercu wielkich równin i zatrzymam go tam. “
Stwórca odpowiedział: “Pewnego dnia ludzie otworzą ziemię i tam ją znajdą”.
Wszyscy byli dość smutni, dopóki mała babka kret, która żyła w sercu Matki Ziemi i świat postrzegała swoim duchowym okiem, odezwała się: “Dlaczego nie ukryjemy tego w nich? To jest ostatnie miejsce, w którym będą szukać. “
Stwórca uśmiechnął się i przyklasnął tej propozycji, bowiem była genialna – odpowiedział w jednej chwili:
“Wykonało się”.
Sicangu Lakota Oyate, An Old Sioux Legend
Piękna to legenda o tym jak ukryto w nas coś co jest największym skarbem, którego nasz wróg się boi najbardziej. Nie wolnej woli bo nią umie manipulować, nie miłości bo umie ją wypaczyć, nie hojności i dobroczynności bo umie je zmienić w interesowność i zawiść.
Boi się tego, iż zrozumiemy kim jesteśmy, skąd pochodzimy i kto jest naszą Matką/Ojcem. Boi się bo kiedy się wszyscy obudzimy z tego letargu zła jakie nas otacza, wystarczy nasza jedna myśl by zmienić wszystko w mgnieniu oka. Bo my ludzie jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy.
Tutaj też leży nasz największy lęk, iż jesteśmy potężni ponad wyobrażenie. Nie boimy się naszej ciemności bo jak widać objęliśmy ją pełnym naszym “ja”. Boimy się naszego światła, tego iż stracimy to co tutaj wytworzyliśmy, a co przeminie jak pył, że to co tu jest, jest tak mało widoczne jak łzy na deszczu. Boimy się tego, iż dotrze do nas, że zabiegaliśmy o to wszystko i nic nam to nie da, boimy się przyznać, że straciliśmy czas. Boimy się naszego światła bo przez wielu uważane jest za oznakę słabości, bo Ci co wolą swoją ciemność nie chcą byśmy im oświetlali ich błędne wybory.
„Kto jest bardziej niemądry w swoim strachu, dziecko które się boi ciemności czy człowiek dorosły, który się boi swojego światła?” – Maurice Freehill.
To jest to co zostało ukryte, a w odpowiednim czasie zostanie pokazane.
Mam pytanie do Ciebie, jak często patrzysz w siebie?
Wielu już tam nie zagląda bo nie ma Wikipedii, która poda na tacy odpowiedź. Nikomu się nie chce bo lepiej obwinić kogoś o swój błąd. Bo żeby się zmienić to jednak trzeba sporo wycierpieć wewnątrz, a tego nie chcemy, nie chcemy pracować nad sobą bo to czasochłonne. Boimy się dojść do równowagi, takiej która pozwoli nam być w pokoju ciała i duszy. Takiego pokoju by powstała jedność.
Dziś wszystko musi być szybko. Być już, na wczoraj, nie dziwne jest więc to, że nikomu się nie chce spojrzeć szczerze w siebie. Lepiej robić pieniądze bo „czas to pieniądz”. Tyle rzeczy się nam podsuwa by „zabić” wolny czas, czy ktoś kiedyś spróbował wskrzesić go choć raz? Praca nad sobą jest najtrudniejsza.
Stąd nadal jest jak jest – świat się sypie, pieniądze są celem i posiadanie miłością tego świata. Jak tylko zaczniesz negować to wszystko to będziesz nazwany pięknymi epitetami i wrzucony w szufladkę oszołoma. Bo tak kochamy nadawać metki i nazwy każdemu i wrzucać ich w nasze własne ego/szufladki.
Nie osądzaj bo potem osądzą Ciebie tą sama miarą i wątpię czy Ci się to spodoba.
Powiesz lubię krytykę bo ona rozwija, ale czy naprawdę??? Co czujesz będąc w pracy w korpo po tzw. feedback session? Czepiają się i tłumaczysz się – tak – tłumaczysz się przed sobą chcesz swoje sumienie zagłuszyć usprawiedliwieniem, że to ich wina i szukają dziury w całym. To tylko przykład. Odnieś to do życia. Powiedz komuś że coś źle robi… jeden na 10 się zastanowi reszta powie : ..j ci do tego?.
Odnieś to do pracy nad sobą – stań przed lustrem i powiedz: spierdoliłem/łam, ale tak szczerze i nie daj myślom, Cię usprawiedliwić bo przecież się starałem/łam. Nie idź w tzw. kozi róg myśleniem, że to nie moja wina bo ja chciałem/łam inaczej. Przyznaj nawet ze łzami oczach – moja wina. To bardzo trudne i wiem jak sam na to reagowałem i nadal mam z tym problem, ale staje zawsze przed samym sobą – bo sam dla siebie jestem największą przeszkoda w życiu pełnią siebie. W byciu w równowadze.
A jak już osiągniesz zrozumienie (w ogóle słowo „rozumieć” ma ciekawą etymologię – rozum mieć) znaczy jak zaczniesz mieć rozum to wiele rzeczy będzie wiele jaśniejszych. Kiedy zmieniasz siebie, walczysz z największym przeciwnikiem swojego życia – sobą samym. “Najgorzej” – prawda? – bo znasz siebie i sam sobie stawiasz przeszkody.
To nie jest kolejny poradnik pozytywnego myślenia. Wszystko co potrzebujesz w życiu jest w Tobie – tak uczy pismo święte, buddyzm, hinduizm itd.
Wierz mi jak będziesz coraz bliżej siebie – odezwie się coś pięknego i zaczniesz to wiedzieć to co ukryto w nas eony temu.
Pamiętaj, że wszyscy jesteśmy CHRYSTUSAMI. Gdyby tzw. grzechy nam odkupiono jedną rzeźniczą ofiarą jaką nam wpajają – czemu jest napisane „weź swój krzyż i idź za mną”?. Wpojono nam, że my już nic robić wewnątrz siebie nie musimy – wystarczy wierzyć w ludzika na chmurze i tego biednego człowieka, którego zamordowano podobno na krzyżu za nasze grzechy. Wierz i będziesz zbawiony, bądź dobry to będzie okay, a jak spierdolisz to poklep wierszyki, powiedz Panu w sukience swoje „grzechy” on dorzuci kolejne wierszyki i już jest „gites majonez”. Ludzie nie są idealni i jak śmieszne jest to by wierzyć, iż ktoś inny poza Tobą samym zrozumie Twój „grzech”? Potrzebujesz spowiedzi? Rozmawiaj z sobą bo to Ty coś źle zrobiłeś/łaś. Skoro czujesz, że źle coś uczyniłeś/łaś to znaczy, że Ojciec daje Ci sygnał. To jest dobry znak – znaczy, że masz jeszcze sumienie i Bóg Cię Kocha i w ten sposób prosi Cię byś się zastanowił. Dlatego się mówi, iż królestwo niebieskie jest w Tobie i Bóg jest w Tobie. Wszystko jest W TOBIE. Nie szukaj więc na zewnątrz usprawiedliwienia.
Owszem czasem porozmawiać z kimś należy, ale i tak ta osoba nie poczuje Ciebie, a jedynie przepuści Twój żal przez swoje filtry. Co dla Ciebie to znaczy, jedynie to że upuściłaś złą energie z siebie – podjęłaś/łeś pierwszy krok by zmienić coś w sobie. Trzeba się czasem oczyścić.
Isu powtarzał – weź SWÓJ krzyż i idź za mną – znaczy naśladuj mnie idź drogą równowagi, podążaj środkiem drogi, nie poboczem. Pracuj nad sobą Twoim ciałem i duszą a zaczniesz odkrywać zupełnie inny świat.
Bądź w równowadze…