Bądź równowagą – bądź sobą.

Piękna legenda Siuksów mówi:

W czasach bardzo dawnych kiedy dopiero raczkowaliśmy w pra świecie.

Stwórca uznał, iż należy ukryć coś przed ludźmi, dopóki nie będą  gotowi, by to zobaczyć. Stwórca zebrał wszystkie zwierzęta i zasięgnął ich rady.

“Chcę ukryć coś wyjątkowego przed  ludźmi, dopóki dopóty nie będą na to gotowi, jest to świadomość, że mogą tworzyć własną rzeczywistość.” I to od nich zależy jak świat wygląda.

Orzeł powiedział: “Daj mi ten skarb. Zabiorę go na najwyższą górę i tam go zatrzymam. “

Stwórca odpowiedział: “Pewnego dnia ludzie pokonają najwyższą górę i znajdą nasz skarb.”

Łosoś powiedział: “Daj mi go zatem. Zabiorę go na w najgłębszy ocean i tam go zatrzymam. “

Stwórca odpowiedział: “Pewnego dnia ludzie odkryją najgłębsze głębiny oceanu i znajdą to.”

Bizon się odezwał powiedział: “Daj mi proszę ich skarb. Pochowam go w sercu wielkich równin i zatrzymam go tam. “

Stwórca odpowiedział: “Pewnego dnia ludzie otworzą ziemię i tam ją znajdą”.

Wszyscy byli dość smutni, dopóki mała babka kret, która żyła w sercu Matki Ziemi i świat postrzegała swoim duchowym okiem, odezwała się: “Dlaczego nie ukryjemy tego w nich? To jest ostatnie miejsce, w którym będą szukać. “

Stwórca uśmiechnął się i przyklasnął tej propozycji, bowiem była genialna – odpowiedział w jednej chwili:

“Wykonało się”.

Sicangu Lakota Oyate, An Old Sioux Legend

 

Piękna to legenda o tym jak ukryto w nas coś co jest największym skarbem, którego nasz wróg się boi najbardziej. Nie wolnej woli bo nią umie manipulować, nie miłości bo umie ją wypaczyć, nie hojności i dobroczynności bo umie je zmienić w interesowność i zawiść.

Boi się tego, iż zrozumiemy kim jesteśmy, skąd pochodzimy i kto jest naszą Matką/Ojcem. Boi się bo kiedy się wszyscy obudzimy z tego letargu zła jakie nas otacza, wystarczy nasza jedna myśl by zmienić wszystko w mgnieniu oka. Bo my ludzie jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy.

Tutaj też leży nasz największy lęk, iż jesteśmy potężni ponad wyobrażenie. Nie boimy się naszej ciemności bo jak widać objęliśmy ją pełnym naszym “ja”. Boimy się naszego światła, tego iż stracimy to co tutaj wytworzyliśmy, a co przeminie jak pył, że to co tu jest, jest tak mało widoczne jak łzy na deszczu. Boimy się tego, iż dotrze do nas, że zabiegaliśmy o to wszystko i nic nam to nie da, boimy się przyznać, że straciliśmy czas. Boimy się naszego światła bo przez wielu uważane jest za oznakę słabości, bo Ci co wolą swoją ciemność nie chcą byśmy im oświetlali ich błędne wybory.

„Kto jest bardziej niemądry w swoim strachu, dziecko które się boi ciemności czy człowiek dorosły, który się boi swojego światła?” – Maurice Freehill.

To jest to co zostało ukryte, a w odpowiednim czasie zostanie pokazane.

Mam pytanie do Ciebie, jak często patrzysz w siebie?

Wielu już tam nie zagląda bo nie ma Wikipedii, która poda na tacy odpowiedź. Nikomu się nie chce bo lepiej obwinić kogoś o swój błąd. Bo żeby się zmienić to jednak trzeba sporo wycierpieć wewnątrz, a tego nie chcemy, nie chcemy pracować nad sobą bo to czasochłonne. Boimy się dojść do równowagi, takiej która pozwoli nam być w pokoju ciała i duszy. Takiego pokoju by powstała jedność.

Dziś wszystko musi być szybko. Być już, na wczoraj, nie dziwne jest więc to, że nikomu się nie chce spojrzeć szczerze w siebie. Lepiej robić pieniądze bo „czas to pieniądz”. Tyle rzeczy się nam podsuwa by „zabić” wolny czas, czy ktoś kiedyś spróbował wskrzesić go choć raz? Praca nad sobą jest najtrudniejsza.

Stąd nadal jest jak jest – świat się sypie, pieniądze są celem i posiadanie miłością tego świata. Jak tylko zaczniesz negować to wszystko to będziesz nazwany pięknymi epitetami i wrzucony w szufladkę oszołoma. Bo tak kochamy nadawać metki i nazwy każdemu i wrzucać ich w nasze własne ego/szufladki.

Nie osądzaj bo potem osądzą Ciebie tą sama miarą i wątpię czy Ci się to spodoba.

Powiesz lubię krytykę bo ona rozwija, ale czy naprawdę??? Co czujesz będąc w pracy w korpo po tzw. feedback session? Czepiają się i tłumaczysz się – tak – tłumaczysz się przed sobą chcesz swoje sumienie zagłuszyć usprawiedliwieniem, że to ich wina i szukają dziury w całym. To tylko przykład. Odnieś to do życia. Powiedz komuś że coś źle robi… jeden na 10 się zastanowi reszta powie : ..j ci do tego?.

Odnieś to do pracy nad sobą – stań przed lustrem i powiedz: spierdoliłem/łam, ale tak szczerze i nie daj myślom, Cię usprawiedliwić bo przecież się starałem/łam. Nie idź w tzw. kozi róg myśleniem, że to nie moja wina bo ja chciałem/łam inaczej. Przyznaj nawet ze łzami oczach – moja wina. To bardzo trudne i wiem jak sam na to reagowałem i nadal mam z tym problem, ale staje zawsze przed samym sobą – bo sam dla siebie jestem największą przeszkoda w życiu pełnią siebie. W byciu w równowadze.

A jak już osiągniesz zrozumienie (w ogóle słowo „rozumieć” ma ciekawą etymologię – rozum mieć) znaczy jak zaczniesz mieć rozum to wiele rzeczy będzie wiele jaśniejszych. Kiedy zmieniasz siebie, walczysz z największym przeciwnikiem swojego życia – sobą samym. “Najgorzej” – prawda? – bo znasz siebie i sam sobie stawiasz przeszkody.

To nie jest kolejny poradnik pozytywnego myślenia. Wszystko co potrzebujesz w życiu jest w Tobie – tak uczy pismo święte, buddyzm, hinduizm itd.

Wierz mi jak będziesz coraz bliżej siebie – odezwie się coś pięknego i zaczniesz to wiedzieć to co ukryto w nas eony temu.

Pamiętaj, że wszyscy jesteśmy CHRYSTUSAMI. Gdyby tzw. grzechy nam odkupiono jedną rzeźniczą ofiarą jaką nam wpajają – czemu jest napisane „weź swój krzyż i idź za mną”?. Wpojono nam, że my już nic robić wewnątrz siebie nie musimy – wystarczy wierzyć w ludzika na chmurze i tego biednego człowieka, którego zamordowano podobno na krzyżu za nasze grzechy. Wierz i będziesz zbawiony, bądź dobry to będzie okay, a jak spierdolisz to poklep wierszyki, powiedz Panu w sukience swoje „grzechy” on dorzuci kolejne wierszyki i już jest „gites majonez”. Ludzie nie są idealni i jak śmieszne jest to by wierzyć, iż ktoś inny poza Tobą samym zrozumie Twój „grzech”? Potrzebujesz spowiedzi? Rozmawiaj z sobą bo to Ty coś źle zrobiłeś/łaś. Skoro czujesz, że źle coś uczyniłeś/łaś to znaczy, że Ojciec daje Ci sygnał. To jest dobry znak – znaczy, że masz jeszcze sumienie i Bóg Cię Kocha i w ten sposób prosi Cię byś się zastanowił. Dlatego się mówi, iż królestwo niebieskie jest w Tobie i Bóg jest w Tobie. Wszystko jest W TOBIE. Nie szukaj więc na zewnątrz usprawiedliwienia.

Owszem czasem porozmawiać z kimś należy, ale i tak ta osoba nie poczuje Ciebie, a jedynie przepuści Twój żal przez swoje filtry. Co dla Ciebie to znaczy, jedynie to że upuściłaś złą energie z siebie – podjęłaś/łeś pierwszy krok by zmienić coś w sobie. Trzeba się czasem oczyścić.

Isu powtarzał – weź SWÓJ krzyż i idź za mną – znaczy naśladuj mnie idź drogą równowagi, podążaj środkiem drogi, nie poboczem. Pracuj nad sobą Twoim ciałem i duszą a zaczniesz odkrywać zupełnie inny świat.

Bądź w równowadze…

Czerń i biel.

W sumie powinienem zacząć od tego…

Czy czujesz, że byłeś, jesteś i będziesz oszukiwany?

Czy czujesz, że to co widzisz prawdą nie jest?

Czy czujesz, że tęsknisz za czymś czego nie umiesz opisać?

Czy czujesz się sam, mimo, iż żyjesz pośród tylu ludzi?

Czy widzisz jak sypie się czas, a Ty czujesz gdzieś wewnątrz, że nie wiele go zostało?

Czy czujesz się pusty w środku, tak jakby wciąż czegoś brakowało?

Tych pytań można by namnożyć, zapisać wiele nie pisząc nic.

Jeśli powiem Ci, że tak naprawdę nie żyjesz to czy mnie wyśmiejesz czy się zastanowisz?

Otóż prawdą jest, iż nie żyjesz naprawdę tak jak i ja nie żyję naprawdę. To co masz, posiadasz i uważasz za bardzo ważne min. pieniądze i inne dobra wiedz, że nic warte nie są. Wiedz, że żyjesz w błędzie. Za każdym razem kiedy pędzisz po nową rzecz, ciuch, telefon tak naprawdę oddajesz się we władanie wrogowi. Powiedz… czy jak już kupisz/ukradniesz itp. ten telefon, tą bluzkę, cokolwiek co tak bardzo chciałeś/aś mieć to czujesz spełnienie? Jestem przekonany, że zastanawiasz się wewnątrz czy tak naprawdę było to takie niezbędne? Potem robisz dobrą minę do złej gry by Ci wszyscy, którzy patrzyli na Twoją pogoń za rzeczą czy pieniądzem Ci zazdrościli. W ten sposób bardzo chcesz się dowartościować i usprawiedliwić swą pogoń. Niemniej sumienie… będzie Ci wiercić w głowie co jakiś czas jak spojrzysz na tą rzecz, iż jesteś bardzo słaby, że się oddałeś czemuś co i tak nie dało Ci prawdziwego szczęścia. Zamiast przystanąć i posłuchać tego głosu, chcesz go zagłuszyć lecąc po nową rzecz, kolejne sianko bo przecież „mieć znaczy być” dla Ciebie. (Mt 6,24)

Czasem ukryjesz się pod osłoną tłumaczenia, że miałeś ciężkie dzieciństwo (np. patologiczna rodzina, bieda itp.), to mi się należy, to jedyna pociecha jaką mam…(słynne: mam chorom curke) by zabrać innym i dać mi, mi, mi. Zatem wybierasz bycie Gollumem. Nie zrozum mnie źle, ale im mniej masz tym więcej posiadasz. Żyjesz często za dorosłego po bandzie na bogato (jak to mówią: jebać biedę). Zapytasz kim jesteś by to pisać, nie byłeś nigdy na MOIM miejscu? Nie wiesz jak to jest ciągle w dupę od najmłodszych lat od życia dostawać. Doprawdy odpowiem Ci, czy napisałbym to gdybym tego nie doświadczył?

Proszę obejrzyj jeszcze raz tą reklamę https://www.youtube.com/watch?v=g0pbJy6aq_8 i odpowiedz sobie na pytanie tam postawione. Jakie to niezmiernie przewrotne iż ten, który chce Cię posiąść musi wykorzystać prawdę by Cię skusić.

Nie karm swojego ego sądząc, iż tylko Tobie się coś przydarza, że to TY masz najgorzej. Są miliony takich jak Ty i miliony takich co mają jeszcze trudniej. Masz wiele, a niektórzy muszą uciekać ze swojego domu bo np. u nich jest wojna. (nie to nie jest post o uchodźcach). Co pomyślałeś? Poczułeś jak Twoje Ego zadziałało po tej informacji? Poczułeś się lepszy.. Przyznaj się.. 🙂 Pomyślałeś to nie moje podwórko, niech się zabijają, nie moja wina. To oni! to ten! Tamten, ona jest winna ją ukamieniujmy.

Wiesz, tak długo jak problem każdego człowieka będzie na zewnątrz tak długo będzie się źle działo.  

Zauważ czemu oddaje cześć cały świat? O czym się mówi wszędzie? Co jest motorem tej całej nienawiści? O co się najczęściej kłócisz w rodzinie? Co jest Twoim celem bo przecież musisz żyć?. Czyżby to był pieniądz? Jak bardzo daleko upadliśmy, jak bardzo kochamy materialność tego świata, tzw. ohydę spustoszenia. Powtórzę ponownie, nie zaznasz szczęścia na tym świecie bo nie jest on miejscem szczęśliwym. Jak już pisałem jesteś w więzieniu, a Twoją celą jest Twoje ciało. Tak długo jak będziesz oddawać się materii we władanie, ciału we władanie, będziesz coraz głębiej w tym padole się topił. Wielu kiedy zda sobie sprawę, iż zbłądziło, iż tak dużo oddali dla mammona, wybierają najbardziej błędne rozwiązanie tj. targają się na swoje życie ziemskie. Dając tym samym nagrodę dla wroga. Przegrali kolejny raz, ulegli pokusie – tak! to aby ukończyć żywot ciała nie wychodzi od OjcaMatki- to jest kolejny etap kuszenia. W swoim błędzie ciągną innych w ten sam dół co czyni ich mordercami. Jak daleko upada ta dusza, jest straszne.

Wierz mi, iż będąc w tym więzieniu nie uciekniesz przez śmierć ciała. Wrócisz tutaj jeszcze bardziej zagubiony, tak niestety działa system, który wróg stworzył. Spytasz gdzie tu jest Bóg i czemu mnie nie ratuje, czemu mi nie pomaga, czemu mnie opuścił. Tak pięknie osądzasz, tego chce wróg – oskarżaj Boga bluźnij mu, że zostawił Cię na pastwę zła.

Bracie i Siostro!!! On nigdy Cię nie opuścił, nigdy nie zostawił, nigdy!!!… Zawsze jest, był i będzie z Tobą licząc, iż w końcu posłuchasz. Jak nieznośnym dzieckiem jesteś, iż nie chcesz nawet na sekundę uznać iż on chce Twojego dobra, a całość to co określasz jako „zło” jest zwykłym wynikiem Twoich działań tych teraz i tych wcześniej, ale nadal Twoich. Pamiętaj dano Ci wolną wolę byś mógł czynić tak jak chcesz lub tak jak pokazuje Ci Rodzic. Kochany nastolatku – tak dla Boga jesteś nastolatkiem w okresie buntu (tzw. cielęcy wiek). Tak się dzieje z całą ludzkością i tylko zobacz do czego jesteśmy zdolni w tym buncie. Cośmy uczynili??? Wojny, masowe mordy, gwałty itp. itd. Przypomnij sobie co robiłeś jako nastolatek tutaj na ziemi. Jak bardzo uważałeś, że rodzić ma Cię w dupie i nie rozumie. Potem jak dojrzałeś co się okazało, iż on chciał Ci pomóc tylko NIE SŁUCHAŁEŚ, TYLKO NIE PATRZYŁEŚ!!!

Wiesz, po coś czujesz ten wstyd, po „wyczynach”, po coś odzywa się sumienie.  To jest to miejsce gdzie toczy się walka. (Ef 6, 10-20) Tam AbbaAmma (język aramejski : Ojciec/Matka) przy użyciu aniołów walczy z wrogiem na tyle na ile mu pozwolisz. (Pamiętasz – wolna wola wyboru między “czarnym, a białym”) Zauważ jak czasem ciężko Ci przejść ponad niektórymi problemami. Walka się toczy ciągle o Ciebie, a TY nie pomagasz. Wierz mi Bóg jest wszechmocny, ale zależy mu byś sam się nauczył bo tylko wtedy zrozumiesz, tylko wtedy będziesz godny zjeść z drzewa życia wiecznego. To samo robili, robią często Twoi ziemscy rodzice, to samo robisz wobec swoich dzieci dość często – „Jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz”. Rodzic widzisz, mógłby Cię podnieść, ale chce byś sam doszedł do rozwiązania. Tak samo jest z OjcemMatką nas wszystkich. On mógłby Cię podnieść, otrzepać, ale to Cię niczego nie nauczy.

Zaraz przywołasz, że jest okrutny bo dopuszcza tyle „zła” na świecie.

Zaraz powiesz, co w momencie krytycznym. Kiedy się modlę. Kiedy proszę o jego pomoc on nie słucha. A ja powiadam do prawdy, słucha Cię jak pięknie się wiersza nauczyłeś. To jest nasze przekleństwo, iż nadajemy Bogu ramy jakie nam wpojono – ramy materii. Sam kiedyś myślałem że jak odklepię wierszyk lub powiem : Bożę ten tego – wiesz-zje…, ale nie chciałem!! To oni… to ich wina… bo ten… ja nie wiedziałem, że jak rzucę go kamieniem to rozwalę mu głowę, wtrącę ojcze nasz, poklepie zdrowaśkę. I wiesz… weś im je…j, bo “mię boly”, albo żeby się im coś niedobrego stało – To on zaraz przyleci i mnie obroni itd. Czy rzeczywiście uważasz, że Bóg w ramach Twojej sprawiedliwości powinien ukarać kogoś? Jeżeli masz problem w pojeciu tego, pomyśl, że ten ktoś komu złożyczysz robi to samo, chce Twojej zguby, taka prośba się wyzeruje (1-1=0). W tym samym momencie nie modlisz się to BOGA Ojca/Matki, a do boga tego świata… wielu zwie go szatanem. A co leży na sercu naszego oskarżyciela??? Raczej ma dupie Twój problem. (Piszę “boga” tego świata – bo on się nim koronował – wystawił swój tron nad Boga Ojca/Matkę)

Co więcej zawsze jak się modlisz chcesz coś zaoferować. Przeważnie z tego świata. Nie będę! Naprawdę nie będę już tego robił (chociaż i tak wiesz z góry, że ściemniasz). Dam na mszę, będe pobożny (co to dla Ciebie znaczy tak naprawdę?). Dam na jakieś chore dziecko. Serio wierzysz, iż istocie niematerialnej, która może wszystko zależy na darze tego świata? Abba/Amma Chce Ciebie mieć za syna/córkę. Chcę byś zrozumiał, iż prosząc by uczyniono coś w zamian za pomoc z niebios nie kierujesz prośby do Nich. Chcesz materią przebłagać nie materializm. Nie jest to śmieszne w swoim wydźwięku???

BÓG zna Twoje serce i wie kiedy coś jest lub nie jest szczere. BOGA nie oszukasz, a jak to robisz w myśli, zwyczajnie grzeszysz. Tak to jest Grzech. Tym jest – grzech jest oskarżaniem i osądzaniem każdego przez swój pryzmat, swoje okulary. Bo przecież Ty wiesz co jest złe, a co dobre. Czy tak naprawdę jesteś tego pewny, że znasz różnicę miedzy dobrem, a złem? Jeżeli tak to znaczy, że nadal jesz nie z tego drzewa (Rdz 2,9).

Pomyślisz to jakiś psychol bo chce tylko byśmy się wyniszczali – acha znów złość bo on mnie nie rozumie – znów podszepty wroga są silniejsze. Nie zapominaj, że sami się zbuntowaliśmy (cielęcy wiek).

Tak długo jak będziesz oskarżał, tak długo jak nie zaczniesz słuchać. Nie pojmiesz jak to działa.

Dotknąłem zaledwie niewielki aspekt, a już masz mnóstwo literek. Hehe jakie to jest świetne – miałem w głowie zupełnie inne założenie – jednak napisałem coś odmiennego. Dziękuję Boże bo to jest lepsze.

Wiem, że pytań masz setki, I z chęcią będziesz walczyć. To tylko znaczy, iż dotknąłem czegoś co ma dla Ciebie jednak znaczenie. Twojej duszy i to mnie będzie cieszyć najbardziej.

Pytania – Możesz je zadać-odpowiem jak umiem, po to jestem.

Mogę się domyślać argumentów/pytań i ataków.

Bo morderstwa, pedofilia, gwałty, wojny, ofiary rytualne, zboczenia i co tam jeszcze szatan podszeptuje…

Bo Go nie ma, bo jakby był to by to skończył – tutaj się zgodzę to się niebawem skończy. Ale dla wielu jako to Isu mawiał będzie to strach, płacz i zgrzytanie zębów.

Bo co z dziećmi chorymi, cierpiącymi od urodzin, czemu ich nie broni skoro są niewinne!?. Nie zapominaj o tym, iż wracasz tutaj i zgodnie z karmą płacisz za wcześniejszy żywot – ale tylko jesli uznasz, iż chcesz pokuty – szatan też da Ci ofertę – dusza w wiecznym potępieniu, za zajebiste życie przez ileś tam lat na ziemi (przeważnie i tak przewrotnie będzie źle), na tyle długo byś zapomniał kim byłeś. Tak!! tutaj jest Twoje piekło. To temat na inny post.

Bo, jestem nawiedzony (pierdolnięty) – wiesz, tak samo myślałem wcześniej o pewnych osobach.

Bo, się mylę – udowodnij… porozmawiajmy – slawapa@wp.pl

Bo to nie wszystko – tak, tak jak napisałem to jedynie niewielki skrawek.

Bo, bo, bo bo CHESZ WIEDZIEĆ bo coś się nie zgadza w tym co widzisz, wiesz itd.

Do zobaczenia za chwilę Kocham Cię Bracie i Siostro i oby nam się udało spotkać u Ojca/Matki.

Nie tutaj Twój dom.

Nie jesteś na tym świecie by się dorobić, a aby się zbawić. Tak łatwo jak to zostało zapomniane nie da się opisać, w prosty sposób. To nie jest prawda tylko ukryta w Piśmie Św., ale w każdym piśmie łączonymi z religiami. Ta prawda krzyczy do nas, ale większość jest głucha i ślepa. Dlatego napisano, iż należy oczy zamknąć aby zobaczyć i przestać słuchać, aby usłyszeć. (Mk 4, 10)

Bóg mówi cały czas chciej go usłyszeć, a zobaczysz go tak jak ja ujrzałem skrawek jego działania. Nie jestem sam, jest nas coraz więcej, ludzie, dusze budzą się i Ty też czujesz, iż spałeś już wystarczająco długo, zatem i idź szukaj. Bowiem napisano szukajcie, a znajdziecie, a będzie wam dane.

Wierzę, iż też uważasz, że z tym światem jest coś bardzo nie tak, że to wszytko nie ma sensu. Tyle złości i nienawiści. Brak tu fundamentu miłości. Zapomnieliśmy już co Chrystus mówił, jakie przykazanie nam zostawił odchodząc – powiedział: Miłujcie się!. Do tego tak na prawdę sprowadza się dekalog, miłujcie bliźniego i nie czyńcie co wam nie miłe.

Bóg jest miłością i w nim należy szukać ukojenia. Zacznij z nim rozmawiać, nie przez wierszyki, a przez serce. On wiem kim jesteś i ma dla Ciebie konkretny plan. Jak napisano, jeżeli przyznasz się do niego i on się przyzna do Ciebie.

Wiesz ten świat, po którym chodzisz nie wiele jest wart bo nie Bóg najwyższy go stworzył, a ten który nad Boga swój tron wysławia obecnie. Ja, Ty i wielu innych zostaliśmy zwiedzeni by pojawić się tutaj na tzw. Ziemi.

Czy ten świat może być stworzony przez Boga którego Isu wspomniał, o którym mówił i uczył?

Otóż nie, świat nie jest doskonały tak jak Ty nie jesteś i ja nie jestem. Żyjemy w „więzieniu” zamknięci w celach z ciała. Światem tym, który widzisz jest materia i rządzą nim więzienne zasady. Zauważ, iż im bardziej nikczemny jest człowiek tym lżej jest traktowany? A osoba okazująca miłosierdzie jest uznawana za ofiarę i cel prześladowań?. Jeżeli czujesz się tu świetnie to brawo, „grypsujesz” tak jak wróg chce. Owszem jest naprawdę spora liczba dusz, które uwielbiają taki stan, jak tutaj. Czują się tu świetnie. Czy Ty jesteś nią?

Im bardziej chcesz posiadać tym bliżej Ci do wroga niż do Ojca. Zauważ, w którym kierunku idzie świat: kupuj, posiadaj, chciej więcej, myśl tylko o pieniądzach (Łk16,1-13) patrz w ekranik i lajkuj filmiki z kotami, nie interesuj się światem, YOLO, SWAG itd. Jak oddasz duszę to będziesz miał fajne życie tutaj przez jakieś 80-90 lat. Wszelkie pisma/nauki przekazują bardzo wyraźnie, że dusza jest wieczna. Zatem jak ją oddasz we władanie wrogowi, pomyśl tylko, iż wiecznie będziesz więźniem – mi się taka wizja nie podoba. Wiec zapytam – co dalej?

Powiesz „NIC”, przecież boga nie ma. A ja Ci mówię, iż w tym stwierdzeniu jest i prawda i fałsz. Prawda – bo bóg tego świata Bogiem nie jest, tylko za takiego się podaje. Fałsz bo Bóg istnieje i jest bardziej prawdziwy niż może Ci się wydawać. Skoro uważasz, że miłość istnieje potwierdzasz, iż Bóg również. Bóg jest miłością. Wiesz, że miłość jest, ale nie umiesz do końca jej sklasyfikować, ale wiesz, że ona jest i ma realny wpływ na Twoje działanie. Zauważ jak bardzo ludzie dorośli w miłości są dziećmi.

Tego chce Ojciec – byśmy byli właśnie jak te małe dzieci. Pomyśl chwilę – jaka cecha jest najbardziej widoczna u małego dziecka 1-3 lat – Wiara w to, że rodzic ma racje i krzywdy dziecka nie chce. Rodzic pragnie je prowadzić by wyrosło na “dobrego człowieka”. Czy to tak straszne, iż Bóg Ojciec chce tego samego dla każdego swojego syna czy córki? Tych co słuchają i chcą jego drogi będą nią szli, będą z nim i będą mieli go w sobie. Bo miłość jest w nas i tylko tyle trzeba by ten świat się zmienił. To bardzo proste, ale oczy i uszy i serca musza być otwarte. Tak długo jak serce będzie gonić za materią w tym świecie będzie ból i nic więcej.

W swojej mądrości Bóg nam mówi, iż możemy wygrać z wrogiem na jego Ziemi. Zatem czyńmy to.

Nie potrzebna jest nam religia zorganizowana obrzędy i zaklęcia, prawa kościelne ustanowione przez ludzi. Kompletnie nie jest to istotne by zjeść wafelek, posypać się prochem po głowie. Bo to są obrzędy, rytuały, które zwiesz sakramentami, czy czymkolwiek innym. Tak się zachowują poganie. Jeżeli wierzysz w krzyż, patrzysz na obrazek/ikonę, trzymasz róźaniec i wypowiadasz modlitwy, nosisz subhe/tasbih, obwieszasz się czymkolwiek co według księży, imamów, rabinów itp. jest świętym symbolem wiedz, że jesteś bałwochwalcą. Bo wyznacznikiem wiary jest dla Ciebie posiadanie czegoś, bo człowiek w swojej niedoskonałości musi widzieć coś i móc to dotknąć. (J20,19-31).

Nadając przedmiotom cechy „święte” bawisz się w magię.

Napiszesz o tym, iż na ostatniej wieczerzy Chrystus mówił, iż chleb i wino to ciało i krew jego. Nie chodziło tu u fizyczność i o kolejny rytuał. Po co miałby Isu chcieć by ktoś go deifikował? Znaczyło by, iż stawia swoje ciało ponad Boga Ojca-istotę niematerialną. To spotkanie miało wydźwięk typowo duchowy tak jak wszystko w piśmie świętym. Bóg jest niematerialny, zatem i jego nauki będą dotyczyły Twojej duszy, a nie ciała.

Zrozumienie tego ustępu w piśmie jest bardziej alegoryczne. Czym jest krew człowieka – tak! jest Życiem. Zatem Chrystus mówił, iż nie masz pić wina myśląc, iż pijesz jego krew (co za satanistyczne podejście tak na marginesie), a masz pić/uczyć się życia tak jak Chrystus. Żyj jak on i to czyń na jego pamiątkę – królestwo niebieskie jest w Tobie- tak jak i Chrystus jest w Tobie, tak jak i Bóg jest w Tobie – a jak zrozumiesz to, to i TY zaczniesz być w nich (znaczy przyznaj się do nich, a i oni będą przyznawać się do Ciebie). Ciało Chrystusa zrozum jako naukę – bo tym się dzielić należy, a nie łamać chleb czy jeść wafelek – czysty kanibalizm.

Pismo Święte, Tora, Koran, Wedy – zawierają zawsze dwie przeciwstawne tezy – prawdę i kłamstwo w tym samym stwierdzeniu, czerń i biel, bardzo często są zamienione stronami. Bo w tym jest ta wielka udręka i oszustwo wroga, iż myśląc, iż działasz dla Boga jedynego działasz dla boga tego świata. O tym później…

Dla tych co szukają – nie bójcie się !!!

 

 

Dla tych co szukają – nie bójcie się !!!
25 lat szukania sensu zmieniło we mnie wiele. Teraz gdy piszę swoją spowiedź pragnę światła jeszcze bardziej niż przedtem. Jestem winny temu, iż jestem tutaj, jestem winny siebie i Ciebie i proszę wybacz mi jak i ja pragnę wybaczyć Tobie. Chcę Cię ponieść tam gdzie doszedłem byśmy mogli iść razem, ale jednocześnie nie chcę Ciebie krzywdzić. Czasu jest niestety mało i przyspiesza, zaczyna śmigać coraz szybciej. Wiedz, iż pada deszcz, smutny deszcz i przygniata nas, więc czas już abyś spojrzał na ten świat inaczej.
Jesteśmy zamknięci w klatce ziemskich ciał i zauważ, iż wielu czuje, iż nie należą to tego świata. Tego teatru lalek, gdzie nie każda rola to szczęście.
Wracając do siebie co dzień toczę walkę o lepszego siebie, żyłem zamknięty w małym skrawku świata, zaślepiony materialnością. Wciąż walczę gdyż winno się umrzeć dla tego świata by narodzić się dla Ojca jednego i prawdziwego.
Tak to spowiedź i świadectwo nawrócenia…
Wiedza z jaką to piszę pcha mnie dalej bym nie utrzymywał jej dla siebie. Bym ją wydał na świat dla was do przeczytania. Chrystus nauczał, iż nie należy jej chować bo nie nam jest ona dana na własność, a po to by pomagać innym.(MT 10,24 i dalsze)
W roku 2017 dotarłem do kresu siebie, zniszczyłem się duchowo, a może właśnie zacząłem się budzić?!. Uczucie upadku było okropne, niemniej w chwili właśnie tej duchowej degrengolady zabiłem cześć siebie by zyskać skrawek prawdziwego siebie. Pamiętam, iż słuchałem dla zabawy świadectwa pewnej osoby o nawróceniu, tak po porostu by się pośmiać z głupoty tych ludzi latającymi za bogami na obrazkach itd. Tym razem było niestety inaczej, jego słowa wgniotły mnie w ziemię, leżałem płacząc jakby ktoś przygniótł mnie dłonią i nie pozwolił wstać, aż zrozumiem. To było bardzo bolesne i piękne uczucie.
Do dziś tak naprawdę nie wiem co się wtedy stało, ale od tego momentu coś we mnie pękło i zaczęło się sączyć na moje postrzeganie świata i otoczenia. Rzeczy, których wcześniej nie widziałem, zaczęły same uderzać mnie prosto w tzw. ryj. Wierz mi jak bardzo zażenowany po tym byłem i jestem widząc siebie w lustrze. Teraz czuję, iż to wszystko co jest wokół to pył i żwir, nic nie warte rzeczy, które przeminą, które tak naprawdę nie są nam do niczego potrzebne.
Wcześniej owszem cieszyłem się mianem ateisty/materialisty. Zwyczajnie od najmłodszych lat wiedziałem jakoś pod skórą, że te wierszyki, ceremonie, obrazki, rzeźby, kościoły to zwykła „lipa” jest. Wybrałem zatem, iż będę to obalać, jak umiem. Szukałem w innych religiach historycznych dowodów na fałsz itp., szukałem prawdy w buddyzmie, prawdy w hinduizmie, prawdy w judaizmie, prawdy w islamie, prawdy w zaratusztrianizmie. Wiesz co było najgorsze w tym, iż im bardziej szukałem tym bardziej wiedziałem/czułem, że czegoś we mnie brakuje. Zacząłem czuć dziwną pustkę, która mnie gniotła aż do momentu wspomnianego wyżej. Czułem, że wpadam w jakąś studnię nienawiści, złości bólu. W Wedach, Piśmie Św i Islamie dostrzegać zacząłem, że cześć z tych tzw. proroków miała coś czego ja nie miałem i pojawiła się we mnie zazdrość i złość – wiadomo – na Boga, że mnie zamknął i nie pozwala dotykać i mnie nie lubi i że jest zwykły chuj – tak, tak myślałem.
Jakże głupi byłem i w sumie nadal jestem, myśląc że on mnie opuścił. On mnie w ten sposób uczył od nowa. To co zapomniałem, to że miłość jest jedyną siłą w tym świecie, która może coś zmienić, która mnie uratuje i wyciągnie z tej marnej powłoki, tej cielesności.
Wiedz, że to co piszę nie jest nawróceniem na żadną religię, a wyzwoleniem z systemu, który ma ciemiężyć i wzbudzać strach. Żeby to osiągnąć należy opróżnić kubek, wylać to co dotychczas w Tobie się natworzyło w tym życiu. Bez tego nie da się pójść dalej. Problem w tym, iż będziesz się przed tym bronić, to co chcę zaoferować wywróci Ci świat i być może skieruje w dobrym kierunku. Nie będzie proste bo będziesz analizować to przez pryzmat tego co już wiesz. Dlatego nie bój się, strach to jest właśnie to co wróg chce byś czuł.
Największym paradoksem tego świata jest to, iż prawdę o Bogu najłatwiej będzie przyswoić ateiście. Tylko musi chcieć posłuchać i poszukać. To co mnie pokazano jest piękne i nie zejdę z tej drogi bo wiem, że idę w dobrym kierunku.
Możesz się śmiać teraz, wiem co czujesz, kolejny oszołom, pojeb z pod krzyża, katol, pisowiec i Bóg wie co jeszcze itp. fajnie sam tak czułem wcześniej. Chrystus mówił, że tak się stanie (MT 10,17). Zrozum jedynie, że czasu mamy niewiele i jeżeli to czytasz to wiedz, że Bóg chce byś szukał do niego drogi. Ja tego nie rozsyłam po ludziach, nie chce żadnych pieniędzy za to, wiem że Ojciec Cię doprowadzi do tej wiadomości i sam ją znajdziesz. On jest miłością i wybaczeniem, nie chce Twojej zguby. Ja sam wciąż się uczę, ale pomogę Ci zrozumieć to co już odkryto przede mną.
Prawda jest taka, iż każda religia ma w sobie cześć racji, którą należy zrozumieć. Jak i każda religia zawiera szereg kłamstw, które są po to by Cię zwodzić. Otóż jesteś istotą wieczną, jak to piszą dusza/pneuma/atmana itd. jest nieśmiertelna – tym jesteś – i tego powinieneś bronić i odzyskać.
Nasze ciała do zwykła powłoka dla duszy, którą zamknięto tutaj na tym ziemskim padole. Zapytasz dlaczego? Na razie nie będę opisywał tego, przynajmniej nie w tym ustępie i nie teraz. To temat na tyle ciężki, iż powala na kolana. Otóż prawda ma to do siebie, że gdy dotyka serca od razu wiesz, że to jest to czego szukałeś. To często rezonuje i wierci i dociera do Twojej duszy i wtedy zaczyna się proces bardzo bolesny dla Ciebie, Docierado Ciebie, że coś Ci zabrano ukryto i w głębi pragniesz tego z powrotem.
Czasy końca jak to piszą w Apokalipsie Św. Jana właśnie teraz mają miejsce. I nie wierze, że nie czujesz gdzieś wewnątrz, że zbliża się coś co będzie bardzo bolesne, ale i piękne w tym samym momencie. Cześć ludzi będzie mogła wrócić do domu inni niestety pozostaną tutaj, każdy będzie musiał zadecydować. Jak to jest w piśmie nie możesz być letni w tej kwestii.
Drogą by odzyskać utracone światło jest Chrystus. Nie zrozum mnie źle, nie człowiek, a Chrystus. Królestwo Niebieskie jest w Tobie – zawsze tam było i jest. Chrystus jest bramą, ale nie masz się do niego modlić wypowiadać zaklęć w postaci wierszyka itp. to nie tak działa, Ty masz się stać nim w sobie. Sam on powiedział weź krzyż swój i idź za mną – proste – weź swoje winy rozlicz się z nich. On zawsze powtarza w piśmie, że Królestwo Jego nie jest z tego świata – zapamiętaj to nie Tutaj Twój dom, a tam gdzie reszta Twojej rodziny…
Tyle na razie – niech światło ma Cię w opiece. Kocham Cię bracie czy siostro i chce odszukać podobnych sobie, musimy sobie pomagać.
Będę co jakiś czas wypuszczał tu nowe wpisy – każdy będzie o pewnych aspektach, którymi chce się podzielić, by oddać to co niosę innym.
Sławek.

Melodia

miłość ma to do siebie, że może

mieć w rękach sznureczki przyczepione

do twoich ust. smak

następnego dnia jest jakby słodki z nutką

rozżalenia, że kończy się kant poduszki.

oczekujemy współgrania duszy, by 

plecione łaczyły się ogrzane oddechem.

świeże odciski oczu na szyi twojej

chcą napisać mi list z zaczątkiem,

że można kochać wzrokiem.

niczyje są jedynie zagięcia prześcieradła

gdy po cichutku gra ulubiona 

melodia miłości.

Dorosłość

wszystko to co masz musi Ci wystarczyć.

już na końcu bez końca

zwiodą cię ludzie nazbyt uprzejmi

i kupisz małą skarbonkę

by zostawiać tam grosze swojej pamięci.

skrycie poprosisz o gest dłoni

wskazujący na nalegające na ciebie

wskazania łapiducha. bezsprzecznie

nie działają baterie wyjęte z pilota,

który pokieruje tobą po trzydziestce.

z dorosłością ci do twarzy, 

a Raz Dwa Trzy gra, że

“…Jutro możemy być szczęśliwi,

Jutro możemy tacy być…”

Co się z nami dzieje?

Suchy wiatr niesie woń krwi, powoli bulgoczącej w imbryku. Coraz bliżej jest moment zaparzenia herbaty z kawałków postrzępionych poglądów. Piasek chrzęści między zębami, trzeszczy, trzaska, ziarenkami jako nieważnymi, a jednak uciążliwymi jednostkami. Szybko, szybciej by piasek przesypać w klepsydrę, by czas złapać na chwilę w dłoń.

Coś ciekawego zaczęło się dziać w kraju Saudów. Kraj i jego podstawy budowane na petro dolarach i zapewne na licznych akcjach przekupienia tej czy tamtej jednostki, zaczął karać za korupcję swoich bogatych obywateli. Co bardziej problematyczne jednostki właśnie są usuwane, a to helikopter, a to strzał przy próbie zatrzymania. Właśnie na naszych oczach robi się kolejny zamach na ostatnie miejsca gdzie demokracja nie dotarła.

Ciekawe czemu tak cicho jest w mediach na temat tak niepokojących akcji? Pomijam tutaj fakt, że mamy własny problem z pochodniami i pochodami. Niemniej jest to dość istotna informacja, a jest jedynie małą wzmianką na pasku zdarzeń. Na świecie rośnie problem bo przecież wojna w Syrii się kończy zatem należy nowy konflikt rozpętać. Celem na pewno jest Iran, gdyż za bardzo stoi on w opozycji do zachodu.

Jeżeli jeszcze tego nie widać, to mamy za słabe okulary. Ruch jaki się zaczął na planszy już nie jest wykonywany pionami. Do końca roku wykrystalizuje się nowy kierunek dla demokracji i wcale nie będzie on fajny. Zniszczono Syrię, wcześniej Egipt, Libię, Irak, zatem analogicznie czas na najbardziej niezależne Państwo – Iran. Persowie są solą w oku lub cierniem w boku i ten ich pomysł z rozliczeniem się za ropę z pominięciem dolara również nie pomaga. Kadafi już próbował podobnego ruchu i dziś w Libii jest „demokracja”.

Pieczony jest udziec ludzi i już dochodzi, rumieni się skórka, tłuszczyk się wytapia, jesteśmy blisko degustacji.

Wracając do naszego bałaganu, kolejna pochodnia ludzkiej niestabilności emocjonalnej zapłonęła. Tym razem podobno z powodów osobistych. I teraz lewica ma problem bo nie ma manifestu, bo nie rozrzucił ulotek, bo zwyczajnie miał dość życia. Szedł w kierunku Sądu w Rzeszowie, a to już można uznać za akt sprzeciwu wobec polityki rządu. Wystarczy, że patrzył już na sąd i już można na tym zbudować ideologie i sztucznie robić z tego biznes i akcje PR. Tylko dlatego nie udaje się lewacji bo właśnie zaraz po wielkich słowach jest pieniądz i jaki zysk można wygenerować.

Brak konsekwencji, chaotyczne działanie, to nigdy nie przyniesie pożądanego efektu. Chyba, że celem jest zwyczajnie rozpętać rozchełstany chaos licząc, że sytuacja sama się ogarnie.

Prawe trolle też biegają po Internetach i aż rzygać się chce jak patrzy się na fanatyzm obu stron. Piosenka „Co się z nami stało” Strachów jest tak dobra, że pasuje do obu frakcji.

 

co się z nami dzieje, gdy ukrywamy

swoje dłonie za tarczami ideologii?

strzępy krzyków denerwują

gdy wracają. zbieram kamienie

które Chrystus wywołał,

chcę rzucać w was

chce nimi rzucać w was

może któryś was w głowę uderzy.

 

patrzcie naprzeciwko stoi człowiek

niedoskonały jak wy z chorym marcepanem

pożyczysz mu zapałkę?

pożyczysz mu żyletkę?

bądźmy jego stręczycielem

co się z nami dzieje?!

wyciągnijmy tą zawleczkę

 

nie w mym stylu byście byli

winni niewinności krople.

podwójnie was widać na przegnitych

kolanach, na stercie kości.

tanie porno waszych poglądów

mdli część ludzi, którzy swoje

ogrody dekorują sercem.

 

co się z nami dzieje?!

jak możliwość swoją wciskasz

z siłą w dłonie.

widzę, że dziczejesz.

proszę otwórz oczy.

Wiesz?!

Wiesz?! Miałem taki sen o smutku i jego zakrętach przeplatanego chwilami radości za dnia i uśmiechów w nocy. Utyskiwałem w nim na niemoc ludzi w znaczeniu na mapie gwiazd swoimi czynami punktów odniesienia. Od dziecka mam wrażenie, iż ludzie nie uczą się na sobie, a na błędach budują coraz to większe przekonanie o swojej doskonałości. Jesteśmy jedynie kawałkiem mięsa, z kośćmi i jedyne co powinno być istotne to tkanka miękka w celi z czaszki schowanej.

Wiesz?!  Jak słucham utworów skomponowanych przez Paganiniego, czy oglądając obrazy Beksińskiego mam często niemiłe wrażenie o ulotności sensu, czy może kierunku, w którym idziemy jako ludzie. Tego nie napiszą w żadnej książce, nie dadzą tytułu: „Jak iść by się nie wywalić”. Jednak niezmiennie wciąż wierzę w to, że przegrani zwyciężą, a na ramionach poniesiemy dzieci, które naprawią zepsucie w snach.

Wiesz?! Policzyłem wczoraj kredki i brakuje mi koloru bieli, którą miałem narysować chmurę na czarnym tle budynku. Właśnie zapętliło się we mnie pytanie o to co ma ładniejszą barwę pocałunek za dnia czy seks po lampce wina? Tak chyba cielesność wpłynęła na mnie kilkanaście…. hmm chyba jednak trochę więcej… lat temu w taki sposób, że tuż przed czuje się niewolnikiem swojego ciała, by tuż po znów oddawać cześć słońcu po endorfinach.

Wiesz?! Domyślam się, że czytasz książki by ćwiczyć wyobraźnię, jednak poza układaniem w kostkę ciuchów nie widziałem twórczej idei stojącej za ciągłym doprowadzaniem do perfekcji ruchów ręki. Wydaje się mi, iż czytasz teraz kawałek mojej słownej kanapki i zwyczajnie nie smakuje Ci dodany ogórek. No cóż, nie miałem na celu wywierania wpływu na Twoją skórę pisząc o małych nieważnościach dnia poprzedniego.

Wiesz?! Znów spadnę z fotela przy karkołomnej próbie wykręcenia kolejnej idei z mojej głowy. Mam nadzieję, że zamieciesz mnie pod regał z bajkami bo chyba one mnie najlepiej rozumieją. Zwykle po takim upadku wykałaczka ma nabity pomysł i oglądam go wydłubanego w ciszy i w skryciu przed światem, by nikt nie pomyślał o mnie: „Pojebany”.

Wiesz?! Dzisiaj jest ten moment gdy gwiazdy miały przekazać, że kolejne zamachy na życie są konieczne by naprostować połamane etyczne dylematy i poprawność wypowiedzi przestać miętolić w palcach. Trochę przydługie mam te zdania nie sądzisz? No mówię, pisze raczej, że za długo bym nie mógł stać na mrozie oceny innych. Nerwy mam słabe i dobrze pamiętasz, że lubię wybuchać przekleństwem jak mi się nie udaje lub się uderzyłem.

Wiesz?! Szukam czasem w Tobie poparcia moich idei i mam nadzieję, że gdy piszę że jest pięknym czas jaki poświęcasz na chwilę ze mną, to Tobie zrobi się cieplej gdzieś na jakimś zwoju w głowie. Czy Czajkowski w swoim Marszu Słowian chciał nam przekazać, że wielkość dokonań  jest nam potrzebna by mieć wyznacznik – cel taki?. Mi się wydaje, że gdy pada wściekle deszcz to momenty melodii mają konkretny smak pieprzu i soli jako podstawowych przypraw. Sypiąc tą czy tamtą w twarz nikt nie będzie przechodził obojętnie obok Twojego dnia.

Wiesz?! Nie dzieje się dobrze w naszym otoczeniu. Dużo trolli i faryzeuszy naklejono na plakietkach z flagą Polski. Słyszałem jak mówią, że ważniejsza i „ichsza” jest ich prawdziwsza prawda. Zwyczajnie oplułem niechęcią taką babę co mi katechizm wciskała w dłonie. Stałem i w sumie nadal stoję jak ten kołek po środku, czasem jak ten słup ogłoszeń przypnę do siebie coś z tej i tamtej strony. Wiedzą to tacy mali szarzy ludzie, ale czy kurs jaki obierają jest tym właściwym?

Wiesz?! Gdy budowali obok mnie kawałek drogi to myślałem, że będę miał łatwiej, a tu w sumie się nie udało. Mam zdarte podeszwy coraz bardziej, tyle, że to but jest tani, może dlatego mi nie uchodzi na sucho kolejny sen za dnia.

Wiesz?! Tylko razem zbudujemy dom. Nigdy też bez Twojej ręki czy nogi nie wejdę na drzewo by szukać kierunku, w którym Twoje oczy będą miały to czego szukam w ludziach.

Wiesz?! Nie musisz mnie lubić i czytać, po prostu sam pomyśl czy świat Ci się podoba gdy wali Cię w rogi ?

Powiedziałbym dziś…

Powiedziałbym dziś światu, że palce mam połamane dźwiękiem kolejnych stuknięć klawiatury i nie zmieniałbym kolorów na czarno-białe myśląc o pierwszym dniu listopada. Sentymentalny skurcz mięśni twarzy sprawia, że nie bardzo chcę łykać powietrze jak setki wódki by w tym przypadku otrzeźwieć. W mojej okolicy jest kilka miejsc, które zwyczajnie pachną kiczem i ludźmi męczonymi wyrzutami sumienia.

Świeczki niebawem ozdobią miejsca gdzie potencjały ludzkie utracono bezpowrotnie. Kolejni przybędą i stworzą nowy segment marmurowych stowarzyszeń. Lubię ten moment gdy w zaciszu płomienia stoi kilka serc rwących wspomnienia.

Pomiędzy tym i tamtym pomnikiem znajdę tych wszystkich, którym rękę podaję się w geście pogardy, z wyższością skroni nad sensem i wychowaniem. Najbardziej nieznośnym odruchem kości jest to, że strzelają w stawach gdy kucasz, a trzeszczą w postawie gdy wstajesz. Nieznośnym jest to, że ci wszyscy niedzielni wiary pochłaniacze są zwykłymi chamami z katolicką tarczą.

Cały ten spektakl jest ubierany w kolory jakieś mdłe i mi mało znane. Chociaż może i wiem, o które chodzi, ale patrzę tym razem ja, z pogarda na teatrzyk zdarzeń, taniec na spojrzeniach i „kurwy” i fajki w kilku wysublimowanych zwrotach o sąsiedzie lub ciotce.

Wolę być spalony. Niemniej nie bardzo chcę iść na plac i oblać się substancja palną by przez chwile być żywą pochodnią sprzeciwu. Nie dziwi mnie to już wcale, że człowiek posunął się do aktu pieczenia poglądów na swoim ciele. To co zrobią z nim urośnie do rangi symbolu jak swego czasu Jacek Wiśniewski – pytanie czy to właściwa droga?

Winnymi są wszyscy oni i zjednaj i drugiej strony.

Powiedziałbym światu dziś, że nie mam drobnych w kieszeni i guzików zapiętych w koszuli.

Powiedziałbym dziś światu by światła nie dawać do celi, tak tak Panie Levitoux, nie dawać.

Powiedziałbym światu dziś, nie poddawaj się pod naciskiem ludzi, nie poddawaj.

P.S.

Co wy byście chcieli światu przekazać?

Jesień niesie parkiem liście.

Można by pisać o rezydentach, można by płynąć w meandrach politycznego ścieku. Obrzucać się gnojem na forach i w życiu. Toczyć z ran ropę nienawiści ku innym poglądom…

Nie trawię potraw fanatyzmu prawego czy lewego, za mocno jednostronnie artykułowane smaki niosą znamiona sraczki emocjonalno-intelektualnej. Problem tutaj jest taki, iż w takich sytuacjach to tak jakby turlać się ze świnką w błocie, w którymś momencie zauważy się, że śwince się to podoba.

Dziś jesień, celebruje wdechem i wydechem. Jej każdy dreszcz i liść to magiczny moment gdy umiera lato przy akompaniamencie kolorów żółci, czerwieni, zieleni czy brązu.  Nawet ten deszcz jest jakoś na miejscu i pasuje i pachnie świeżością. Ludzie schowani pod kilkoma parasolami tną ten obraz swoim pędem. Nie, nie jest to żaden czarny protest, to zwykły moment próby czasu.

Chciałbym zobaczyć pasek informacyjny orzełka, słoneczka i kółeczka, opisujący upadek liścia. Mogę się domyślać ich treści. Zwykły liść kończy swój żywot w momencie wejścia w skład kupki usypanej przez ograbiających ją porządkowych. Niektórzy wydłubią go jeszcze z raz, czy dwa razy, a dziecko z chęcią wbiegnie i rozsypie kupkę tak by znów trzeba było sprzątać. Biedne te liście, a były kiedyś wysoko, pewnie trzymające się gałęzi, zielone i dumne.

Jesień jest piękna w swoim schyłku kolorów, moment gdy swoisty striptiz drzew tańczących na wietrze zakończy się golizną gałęzi. Tylko te drzewa iglaste jakby moherem zakryte igieł nie zrzucą by kłóć dalej w oczy zielenią. Dziś słońca nie ma, ale może i to dobrze bo szczeliny w oknach wieszczą requiem dla spokoju ducha.

Sumienie lub jego klauzula nie pozwala mi głodować wraz z potrzebującym atencji wiatrem. Chyba skrytykowano mnie za niechęć do zdrowia gdy jadłem kawałki lekkostrawnych brzdęknięć gitary. Tak! lubię czasem posilać się wizjami o czymś mniej zwykłym czymś co jest w oddali. Nie palę już głupa, nie piję do ściany i wiesz – to ty chyba jesteś źle uprasowany.

W gąszczu reakcji na różne tematy, chciałbym mieć nóż, tu chyba jestem w jednym zdecydowany, by toczyć złość swoją z szybszą tendencją. Szlachtować, nie dać odpocząć każdego kto krzywdą oznaczył ptaszynę niewinną. Tak tutaj byłbym bezwzględny, tutaj jesień mam w dupie.

Zwykle rozmięka chleb jak wrzucisz go kaczkom do wody. Proszę?! Tu nie o prezesie drogi mlecznej klepię, ani o winach, ani o błędach. Jak byłeś lub byłaś z dzieckiem karmić ptaszki to przecież każdy widział, jak rozmokły lepiej pasuje i szybciej się łyka. Rozmemłane tematy dla bezzębnych konsumentów wchodzą dość łatwo. W sumie to ufajdana ich twarz bo jedli z sedesu.

Ładnie mi się jesień kojarzy, taka nasza bo jest zawsze w kolorach innych od tęczy. Może i polubiłbym się z własnym odbiciem, ale po co gdy inni widzą co chcą i słyszą co jedzą.

Ciekawe jaka będzie zima? Też ja lubię, ale tylko gdy jest biała i mroźna, a coś mi się wydaje, że tak jak w zeszłym roku, będzie mokro i na siłę kolorowo wśród opinii tych wszystkich i tych nie wszystkich.

 

Pzdr.